Mam takie nieodparte wrażenie, ze ostatnimi czasy bardzo spowolniałam: wolniej rozmawiam, wolniej wyciągam z kieszeni aparat, wolniej czytam książki, wolniej pije glögga, wolniej myślę i wolniej pisze listy. Ale wolno mi. Tu się żyje łatwiej, czas płynie jak zamarznięta rzeka, a stres siedzi gdzieś pod ziemia skuty wieczystym lodem (ach poezjo!). Tymczasowo jestem bez własnego komputera, dlatego tez