U nas na rynku

U nas na rynku jest bardzo ładnie. Zamiast ratusza, mamy port i łodzie. Zamiast kamienic, drewniane domy, już dawno pozamieniane w bary i restauracje, zgodnie z europejskimi standardami. Latem rynek zapełnia się nami, którzy, czy to dzień czy noc, przechadzamy się w świetle Słońca, przejeżdżamy na rowerach, czasem przystajemy, kupujemy lody za trzy euro, jeśli tylko jest dzień...



...albo piwo za sześć euro, jeśli tylko jest noc:



 U nas na rynku mamy toripoliisi, obowiązkowy punkt zdjęciowo-pozowniczy dla każdego turysty. Rzeźba przedstawiająca policjanta została wykonana w latach osiemdziesiątych, przez fińskiego artystę, podobno na chwałę takim oto toripoliisi, którzy kiedyś chodzili po rynku i patrolowali miasto. Tylko nie wiem przed czym. Przed mewami chyba.


I jeszcze na koniec. U nas za rynkiem są sklepy spożywcze. W sklepach można kupić mleko. Finowie piją mleko litrami i mają całą górę genialnych opakowań. Na jednym z takich opakowań można nawet doszukać się... toripoliisi! I to w wydaniu niebanalnym:

Share this:

CONVERSATION

1 komentarze: