Oulu na kółkach - czyli zostawiam rower przed księgarnią, wchodzę na chwilę i wychodzę, po czym widzę, że nie ma mojego roweru
NIE MA MOJEGO ROWERU! Jak to możliwe? Przecież byłam tam tylko przez pięć minut! Dookoła tyle rowerów. Jak to się stało, że ktoś ukradł akurat mój!?
Podchodzę do siedzącej obok na ławce pani w średnim wieku. Nie mówi po angielsku, ale daje mi do zrozumienia, że złodziej zmierza o tam, na Zachód. Zaczynam biec i w myślach układam sobie, co mu powiem, jak tylko go dorwę.
Przebiegam szybko ulicę. I nagle nie wierzę własnym oczom! Jak gdyby nigdy nic, mój rower stoi zaparkowany pośród innych rowerów!
Już wszystko rozumiem. Musiałam postawić go w miejscu, gdzie nie zostawia się rowerów i ktoś życzliwy mi go przeniósł. Tak. Zamiast zaczekać na mnie, nawrzeszczeć, dać mandat, albo chociaż powiedzieć, że tu się nie zostawia, po prostu zabrał i przeniósł. I poszedł dalej. I nawet liściku nie zostawił.
Przebiegam szybko ulicę. I nagle nie wierzę własnym oczom! Jak gdyby nigdy nic, mój rower stoi zaparkowany pośród innych rowerów!
Już wszystko rozumiem. Musiałam postawić go w miejscu, gdzie nie zostawia się rowerów i ktoś życzliwy mi go przeniósł. Tak. Zamiast zaczekać na mnie, nawrzeszczeć, dać mandat, albo chociaż powiedzieć, że tu się nie zostawia, po prostu zabrał i przeniósł. I poszedł dalej. I nawet liściku nie zostawił.
A tak poza tym, w Oulu mamy złotą, fińską porę roku…
Podobno fińska flaga zawdzięcza swoje kolory niebu i chmurom (słyszałam też wersję o niebie i śniegu). |
I na koniec odrobina mnie, czyli widok z okna mojego pokoju :) |
0 komentarze:
Prześlij komentarz