Krąg północnych świateł
„Now I don’t mind that I study at the furtherst
North architecture department in the world.
Actually, I’ve never minded it.”
At the same second I started putting my jacket on. “Who do we let know?! Niko! Niko!” Aino and Bertta were exclaiming with excitement (at this moment I was tying my boots). “We have such a system in our group” Joonas was explaining to me, “if someone notices Nordic lights he’ll let know a particular person.”
In fact, Nordic lights had been seen in town that evening. We were following them (I was hopping), and then we stopped and waited till they would appear in the sky again.
We were happy like children. No. Better. We were happy like children who see Nordic lights.
North architecture department in the world.
Actually, I’ve never minded it.”
That evening I found myself in a little apartment nearby railway station. On the table pieces of white chocolate and some onion soup, on the screen old TV series from Finnish childhood, and also me and Finnish architects lying on the floor. Suddenly a message came in. Aino jumped for joy and I heard: “NORDIC LIGTHS!”.
At the same second I started putting my jacket on. “Who do we let know?! Niko! Niko!” Aino and Bertta were exclaiming with excitement (at this moment I was tying my boots). “We have such a system in our group” Joonas was explaining to me, “if someone notices Nordic lights he’ll let know a particular person.”
In fact, Nordic lights had been seen in town that evening. We were following them (I was hopping), and then we stopped and waited till they would appear in the sky again.
We were happy like children. No. Better. We were happy like children who see Nordic lights.
Tego wieczoru wylądowałam w małym mieszkaniu naprzeciwko dworca kolejowego. Na stole w kubkach gnieździły się porcje zupy cebulowej, na talerzu biała czekolada, na ekranie komputera stare bajki z fińskiego dzieciństwa, a na podłodze przed ekranem ja i fińscy architekci. I nagle pojawił się sms. A. podskoczyła pod sufit, a ja usłyszałam jej krzyk: „ZORZA POLARNA!”.
Niemal w tej samej sekundzie nakładałam na siebie kurtkę. „Komu dajemy znać?! Niko! Niko!” krzyczały B. i A. podekscytowane (w tym momencie wiązałam buty). „Mamy taki system na roku” wytłumaczył Joonas „jeśli ktoś zauważy zorzę polarną to daje znać konkretnej osobie.”
Faktycznie tego wieczoru zorza polarna była widoczna w mieście. Szliśmy za nią (ja podskakiwałam), a potem staliśmy i czekaliśmy, aż tylko pojawi się znów na niebie. Cieszyliśmy się jak dzieci. Nie. Lepiej. Cieszyliśmy się jak dzieci widzące zorzę polarną.
Duszencjo, ja Cię przepraszam, że Ci nie zdążyłam tego poprawić! Straszny zapieprz z tymi studiami... Chcesz jeszcze, czy nie? A zorza jest piękna xD
OdpowiedzUsuńNie ma sprawy Kin, popraw jak będziesz mieć czas :) Noo najpięniejsze zorze to te z Photoshopa XD
UsuńTrafiłam tu dzięki znajomej i chyba zostanę dłuugo :) Uwielbiam Finlandię :D
OdpowiedzUsuńNo proszę, miałam chwalić Twój piękny angielski, a tu Kin Cię wsypała xD ale i tak szacun.
OdpowiedzUsuńA zorzę właśnie tak sobie wyobrażałam.
Wolę, żeby ktoś zerkał na mój angielski zanim go upublicznie, bo jeszcze mi się jakiś nie daj Boże szwabizm wciśnie w te wiktoriańskie frazesy i co wtedy? Gabi uśmiecham się do Twojej wyobraźni :)
OdpowiedzUsuń